Michael Jackson stworzył wizerunek, który zdecydowanie go przerósł, przesłaniając skutecznie wspaniały dorobek muzyczny. Piekielna maszyna marketingu, która jak sądzę, miała pomóc w drodze na szczyt, wymknęła się spod kontroli i zawiodła Jacksona tam gdzie nikogo jeszcze nie było. Tam wysoko w chmurach, nie chodziło już o piosenki, liczyły się stroje, operacje plastyczne, małpy, wybielanie skóry i skandale. Michael zasiadł na tronie z kości słoniowej i jak to w takich historiach bywa, poddani na całym świecie i ich król, przestali się rozumieć.
Dziś, kiedy po latach cały ten zgiełk nieco przycichł, znów z szumu wyłania się muzyka. Tak jak o Lennonie, McCartneyu, Mercurym i o paru innych, można powiedzieć, że Michael Jackson „znał się na rzeczy”. Dla mnie złotym okresem jego muzycznej biografii była współpraca z innym panem „znającym się na rzeczy” – Quincy Jonesem. Utwory, utrwalone na płytach „Thriller” i „Bad” do dziś brzmią świeżo i inspirująco. I dajmy już spokój z ich popularnością. Czy ktoś jeszcze pamięta, że nie o to w muzyce chodzi?
Wydaje się, że sława i bogactwo potrafi zabić. Ciekawe, ilu dzisiejszych muzyków chciałoby skończyć tak jak Michael Jackson?
Cykl stworzył Łukasz Staniszewski i Marek Lewiński i był emitowany na antenie Radia Olsztyn.
Posłuchaj audycji: