Charles Bukowski – Tak o tak
Czy pisanie o Bogu wymaga od nas określonej postawy? Czy zawsze powinniśmy kulić się w pokorze i chwalić Jego dzieło jako doskonałe?
Bóg stworzył brzydotę, aby móc pokazać nam piękno. Nie można zatem omijać zła i brudu, bo nie dostrzeżemy najważniejszego.
I za to właśnie cenię Charlesa Bukowskiego, którego chwalenie boskiego Stworzenia, jakim jest nasz świat, najwyraźniej nie interesuje. Spogląda w ciemność, bo tam też kryje się niewysłowione piękno. A może właśnie wysłowione, trzeba tylko do tego pijackiej wrażliwości upadłego poety.
A tak przy okazji. Charles Bukowski utrwala swoim stylem życia wizerunek poety straceńca. Wiecznie pijanego, otoczonego złymi kobietami i dążącego do samozagłady. Z pewnością lepiej się prezentują panowie w garniturach i śnieżnobiałych koszulach, którzy są gotowi podpalić świat, byleby móc zarobić parę dolarów.
W Bukowskim jest coś słowiańskiego i nie chodzi mi tylko o nazwisko. Jest jakaś mądrość doświadczonego starca, wrażliwość skrywana pod ospowatą skórą. Nie do pojęcia dla ludzi Zachodu.
Przedstawiam wiersz Charlesa Bukowskiego „Tak o tak” w przekładzie Piotra Madeja,(C. Bukowski, Płonąc w wodzie, tonąc w ogniu. Wiersze z lat 1955-1973, Warszawa 2004, s. 197.).
Ale to wersja dźwiękowa, uzupełniona o muzykę autorstwa Dizamana.
W nagraniu wzięła też udział pewna Pani, której „wkład” niewątpliwie wzbogaca dzieło, ale sprawia, że słuchać powinni je tylko ludzie dojrzali.
Wiersz czyta Marian Czarkowski.
W miksowaniu i masteringu bardzo mi pomógł Mistrz Ryszard Szmit.